pod koniec mojego pobytu w Dunedin poznalem w Dunedin dwoch ciekawych ziomkow i po porzadnej imprezie przy starych poczciwych dramenbejsach i dniu na plazy z niemieckimi studentkami postanoawilismy pobujac sie chwile razem, po jednym dniu campingu na plazy i dlugich rozmowach przy tanich alkoholach udajemy sie do Te Anau malowniczo polozonym miasteczkiem pelnym wszelkiej masci turystoof , planowalismy zrobic jakis mniej uczeszczany szlak ale poniewaz chlopcy maja wiekszy baugan ( i nie chodzi o ten w samochodzie) okazalo sie ze pozostaje nam tylko popularny i przez to drogi Kepler Track, ktory jest jednym z 9-ciu tzw Great Walks czyli Wielkie Szlaki przygotowane dla zagranicznych turystoof, nocleg w chatce kosztuje az 45 NZD co jest sporom kasa w porownaniu do innych szlakof gdzie koszt noclegu waha sie od 5-15 NZD takze postanawiamy zabrac namioty i spac na jednym darmowym kempingu i w jednej chatce , w efekcie pierwsze dwa dni mamy lajtowe a ostatniego przechodzimy 30 km w tym podejscie na przelecz, przejscie czesci alpejskiej io dlugie zejsie do Te Anau, po powrocie czekamy z Joe na Arnaud do 23-ej chlopak ledwo sie porusza a i na dodatek nie moze,y znalezc noclegu a wiec postanawiamy sie znieczulic piwami w jedynym otwartym barze i spimy w samochodzie :-)))))))) caly szlak i przezycia po prostu zajebiste!!!!!!!!