Dzis jest niedziela , przyjechalem do rodzicow z VW Golfem wyladowanym po brzegi i jeszcze kilka rzeczy zostalo w Krakowie w tym sporo wielkogabarytowych jak rower czy komp. Tak czy inaczej spoko ze brahol zaoferowal sie z tym podwiezieniem bo tak to bym nawet na swieto pracy do Odessy nie dojechal. Daniel juz dzis lapie prom z Ilichewska do Batumi/Poti a ja jeszcze musze naginac do Vavy po wize iranska. W piatek tak bardzo ja chcialem miec ,ze gdy pociag mi zwial o 11-ej sprobiowalem swoich sil na lotnisku ale za ta kase to moglbym conajmniej do Istambulu doleciec.
Tak czy inaczej w Kraku pozegnalem sie z siostra, ktora akurat obchodzi urodziny, jak sie pozniej okaze jeszcze nie raz zatesknie za niedzielnymu wypadami na ich przytulne poddasze. A przed chwila pozegnelam na dworcu w M. kumpli wracajacych do Kraka, przytulilismy po dwa buchy ze szkla i podobnie jak w powyzszym przypadku tez mi tego czasem zabraknie i kumpli i buszkow.
Lece spac bo rano trzeba do Vavy naginac.