Jakos tak sie zdarzylo, ze nie dane bylo mi poznac Vavy od strony imprezowej. Wieczorem wybralem sie z "Malym" i Ma-Zenka do knajpy zwanej Bolek. Gdzies przy jakims parku czy polach nie wiem nie czaje. W okolicy byly tez dwie inne chato-knajpy chyba "Lolek" i "Tola" a moze "Lech" i "Czech"??? Imprezka wporzo ludzie interesujacy, jeden ziomek wrocil z Dubaju i bardzo byl podekscytowany calym wyjazdem, a mi nie specjalnie chcialo sie tlumaczyc , dlaczego nie chce jechac do Dubaju?
Rano obudzilem sie w innym mieszkaniu niz to w ktorym zostawilem bagaze no coz bylo blizej. Dosyc szybko zanalazlem sie w tramwaju i pognalem przez szara stolyce do Wojtka oporzadzic sie przed wizyta w ambasadzie gdzie odbieram dlugo wyczekiwana wize do Iranu.
Poczatkowo mialem jechac wczesniej ale wybieram polaczenmnie nocne do Rzeszowa.
W pierwszym pociagu siedzialem w przedzial;e z sympatycznymi dziewczynami takze podroz minela przyjemnie, troche gorzej bylo gdy zostalem sam w przedziale niemal pustego wagonu na odcinku Lublin-Rzeszow. Co ciekawe to odczucie lekkiego strachu podczas nocnych przepraw przestanie mi towarzyszyc juz na Ukrainie. Dziwne, ale czulem sie o wiele bezpieczniej poza Polska niz w jej granicach.